B!LIVE: NDI Sopot Classic | Cztery pory roku

NDI Sopot Classic to letni festiwal, który od już od 13 lat zapewnia ogromną porcję świetnej muzyki w czasie wakacji. Muzyki dobrej i w niezłych wykonaniach. Od lat nie brakuje też koncertów dla fanów muzyki dawnej. W tym roku przed publicznością w sopockim kościele Gwiazda Morza wystąpili Narea Son i {oh!} Orkiestra pod artystycznym kierownictwem Martyny Pastuszki.

Giovanni Antoni Guido (1675-1729) choć był z urodzenia genueńczykiem, a studiował w Neapolu w Conservatorio della Pietà dei Turchini, szybko wyjechał do Paryża i wstąpił na służbę u Filipa, przyszłego księcia Orleanu a później jego syna Ludwika I. Na dworze książąt orleańskich otrzymał zaszczytny tytuł maître de la musique (mistrza muzyki).

W Paryżu Guido brał udział wieczorach muzycznych organizowanych przez finansistów, braci Antoine’a i Pierre’a Crozatów, możnych mecenasów sztuki. Pierre Crozat był między innymi mecenasem wybitnego malarza, Antoine’a Watteau, który w latach 1713-1716 namalował na prośbę Crozata cztery obrazy o tematyce pór roku. To prawdopodobnie przy tej okazji Guido skomponował „Scherzi armonici sopra le quattro staggioni dell’anno” („Harmoniczne żarty o czterech porach roku”). Scherzi Armonici to włoskie koncerty ujęte w formę francuskich suit. Albo francuskie suity ujęte w formę włoskich sonat. Ten zbiór kompozycji jest tak ważny w rozwoju muzyki barokowej, że mógł stać się inspiracją do napisania przez Antonio Vivaldiego Czterech Pór Roku. A może było odwrotnie?

{oh!} Orkiestra to marka tak dobra, że na każdy jej koncert jedzie się z bardzo dużymi oczekiwaniami, a wraca z nadzieją, że następny jej koncert będzie już niedługo. Jak zagrać napisaną po włosku francuską muzykę? Martyna Pastuszka podjęła się tego wyzwania. Już początkowe Le temps vole (Czas płynie) z cyklu Wiosna zabrało nas w piękną muzyczną podróż. Szybkie przebiegi smyczków, pastelowa barwa fletów prostych na przemian z mocnym, urywanym brzmieniem orkiestry dały znać o tym, że zbliżają się głęboko przeżywane emocje: radosne i burzliwe, ostre i miękkie – efektownie skontrastowane i czytelnie zaznaczone.

I rzeczywiście każda kolejna część była inna. Bez zrozumienia tytułów wyraźnie słyszałem w nich śpiewające ptaki, gwałtowne burze, charakterystyczny odgłos kukułki, szeleszczące na wietrze liście.

Chwilami było bardzo żywiołowo, jak w Danse des bergers (Taniec pastuszków) czy Un violant orage (Gwałtowna burza). W tej ostatniej orkiestra przykuwała uwagę także nieoczywistym i nierównomiernym pulsem.

Niektóre części były wyjątkowe:

Vole a notre secour o Ceres adorable (Leć nam z pomocą, piękna Ceres) – cudowna pieśń zagrana na skrzypcach przez Martnę Pastuszkę, której melodia zdawała się płynąć swobodnie po wnętrzu kościola. l Ceres rzeczywiście mogła się poczuć pomocna, bo akurat w tej arii solistce pękła struna E. Ile w tym wszystkim barokowej dramaturgii…

Menuet des nimphes (Menuet Nimf) – taneczny, rozkołysany, z gitarą barokową i piccicato pozostałych instrumentów basowych. I najważniejsze – z pięknym brzmieniem klawesynu (Anna Firlus), który dawał dobrą podstawę pozostałym głosom.

L’amant respectueux (Kochanek pełen szacunku) część podzielona na jeszcze mniejsze odcinki: wolne, pastelowe soli skrzypcowe Martyny Pastuszki na przemian z szybkimi przebiegami tutti, z nadzwyczajnym, mocnym, żarliwym brzmieniem wiolonczeli (Tomasz Pokrzywiński) i violone (Łukasz Macioszek).

Sommeil. Sen. Rozleniwiony, powolny, śpiewny, wyczekany. Wszystko w odpowiednim dla siebie czasie; La chasse. Polowanie. Żywiołowe i gęste; La saison des frimats. Pora zimowa. Jak Cold Song Henry’ego Purcela z pięknymi frazami Jana Čižmářa na teorbie.

Zdarzyły się też brzmienia niecodzienne jak odgłos zrzucanych na podłogę łańcuchów (Marche des guerriers, Marsz wojowników), rozczłonkowanych fletów prostych czy stroików obojowych odłączonych od korpusu (Le cruel aquilon. Okrutny Akwilon). A w szlachetnej Air de trompette usłyszałem brzmienia polskie.

Jestem pewien, że dobrze się gra z {oh!} Orkiestrą. Widziałem te błyski w oczach artystów, ich współpracę, zerkanie na siebie nawzajem, uśmiechy, zabawę z tkanką muzyczną.

Pory roku Guida przeplatały arie z serenaty Il nascimento dell’Aurora Tomaso Albinoniego (1671-1751). Jest on najbardziej znany z muzyki instrumentalnej, napisał między innymi ponad 80 koncertów.

Największą popularność przyniósł mu jednak utwór, którego Albinoni nie skomponował – słynne Adagio.

Nascimento dell’Aurora (Narodziny Jutrzenki) Albinoniego należy do gatunku serenaty, bardzo lubianego w XVIII wieku. Co do zasady, serenaty są krótsze od oper i umieszczone wśród arkadyjskiej, sielankowej scenografii, częściowo albo całkowicie wystawiane na zewnątrz budynków. Albinoni chciał zaskarbić sobie przychylność wielu europejskich dworów, dedykował więc swoje utwory dużemu gronu znaczących osobistości. W tym przypadku zadedykował swoją kompozycję Elżbiecie Krystynie z Brunszwiku-Wolfenbüttel, córce Ferdynanda Albrechta II, księcia Brunszwiku-Lüneburga.

Solowe partie Dafne w recytatywach i ariach Albinoniego wykonała koreańska sopranistka – Narea Son. Była znakomita! Mistrzowskie, zaśpiewane z dużą swobodą recytatywy, piękne kantyleny, czyste wysokie nuty, naturalna gra aktorska, nadawanie właściwej wagi słowu. We wszystkich ariach zachwycały też zdobne da capo. Co ważne, zdecydowała się zaśpiewać w zastępstwie w ostatniej chwili. Koncert został uratowany.

Narea Son dysponuje dużą skalą i podobnymi możliwościami technicznymi na każdym jej stopniu. W recytatywie „Pastori e Ninfe, il voto e guisto” przed arią „Se non ama” oprócz widocznej, dobrej współpracy między wokalistką a grupą continuo, świetnie oglądało się też jej grę oczu, gesty rąk i ruchy całego ciała. Podobnie w arii „Questa fronda”, melodyjnej, niczym händlowskiej w stylu i w zaśpiewanej na koniec głównej części koncertu arii Cinta omai. Klasa. Styl. Elegancja. Brawura. Ale to w tym przypadku nie rodzaj brawury, która gdzieś się wymyka, prowadzi w nieznane. To brawura dobrze pomyślana i okiełznana.

To wszystko sprawiło, że publiczność, która wypełniła kościół pw. NMP Wniebowziętej – Gwiazda Morza w Sopocie do ostatniego miejsca, przyjęła koncert bardzo gorąco. Usłyszeliśmy więc bis – Rejoice z oratorium Mesjasz Georga Friderica Handla z przejmującą częścią środkową.

***

NDI Sopot Classic

4 lipca 2024

godz. 20.00 | Kościół pw. NMP Gwiazdy Morza w Sopocie

Francuskie Cztery pory roku

Wykonawcy:

Narea Son – sopran

Martyna Pastuszka – kierownictwo artystyczne, skrzypce

Oh! Orkiestra

skrzypce: Sulamita Ślubowska, Joanna Gręziak, Dominika Małecka, Marzena Biwo

altówka: Dymitr Olszewski

wiolonczela: Tomasz Pokrzywinski

kontrabas: Łukasz Macioszek

oboje: Pedro Castro, Petra Ambrosi klawesyn: Anna Firlus

teorbo: Jan Čižmář

Zobacz także

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *